Dopiero w lutym doszłam do siebie i postanowiłam, że nie zniszczę sobie życia przez faceta. Wszystkie butelki wina, których jeszcze nie wypiłam, otworzyłam i wylałam do zlewu. Postanowiłam także uporać się z kwestiami prawnymi i wybrałam się do kancelarii po poradę, jak wziąć rozwód z osobą, która zniknęła z dnia na dzień.
Dzieci i gry (Kamil Polny) Gry komputerowe i komputery same w sobie, to coś niebezpiecznego. Bez dwóch zdań. Bójmy się. Już w moich młodzieńczych czasach pojawiły się pierwsze komputery PC, które duża część społeczeństwa określała jako ewidentnego nauczyciela agresji i szatana w cyfrowej postaci. Ludzie boją się nieznanego, więc bali się i sobie premierę gry Carmageddon. 1997 rok. Od tamtego czasu minęło już aż dwadzieścia lat. Żeby w to zagrać, kupiłem w kiosku jakieś niemieckie kompilacje z grami demo. Czyli z takimi, które miały na przykład tylko jeden etap. Ich możliwości były bardzo ograniczone. Ale jak się nie ma co się lubi, to się lubi to co się umie zdobyć. Coś takiego jak kontrola rodzicielska nie miała racji bytu. No bo jak? Skoro (patrząc na to z dzisiejszej perspektywy) nieliczni potrafili obsługiwać komputery. Gry kupowaliśmy u faceta na straganie. Nie mogły być oryginalne. Oryginalnych w naszym mieście w ogóle nie było. Byliśmy małymi i gry Kamil PolnySłodkie czasyŚwiat dzielił się na nas i na nich nich. My dzieci i oni - rodzice. Rodzice chcieli, żebyśmy nie wyrośli na bandytów i drogowych zabijaków przejeżdżających ludzi na chodnikach. Patrzyliśmy i graliśmy w złe rzeczy. Media szerzyły panikę, kolejne państwa blokowały sprzedaż trudnych gier. Nagle z niebytu medialnego wyłonił się pierwszy oszukany obraz gier. Atrakcyjny do opowiadania. Nieznany i ciekawy. Agresywne gry komputerowe - w oczach nieświadomych rodziców były dużym problemem. Na obrazku w gazecie wyglądały jak bardzo naostrzony nóż w rękach młodocianych. Przecież jak człowiek rozjeżdża ludzi w grze, to na pewno będzie robił to w rzeczywistości… Kiedyś często mówiło się, że gry są przede wszystkim stratą czasu, a przy okazji jeszcze deprawują młodzież. Pamiętam jak złe występki młodych ludzi argumentowało się wpływem gier dla dorosłych. Ja będąc dzieciakiem czułem, że tylko się bawię. Nawet grając w gry wojenne, wiedziałem co jest prawdą, a co fikcją. To jest jedna z pierwszych rzeczy nad jakimi pracowaliśmy w domu z dziećmi. Pokazywaliśmy im potwory i opowiadaliśmy, że to co widać na ekranie, nie równa się temu co widzimy w rzeczywistości. Polecam budować taki dzieciakNie robię nic złego, bo nie mam złych intencji. Wiem, że to co robię podczas sesji z grą, nie jest prawdziwe. Po grze w Carmageddona nie czułem ochoty na robienie ludziom krzywdy. Miałem wysoką samoświadomość? Czy to świadomość była powodem, że te gry mnie nie zepsuły? Chyba nie, bo żaden z moich grających kolegów nie przeszedł na ciemną stronę mocy i nie przejechał umyślnie jakiegoś człowieka. Ani go nie na stare fobie naszych rodziców, nadal nie widzę w grach zagrożeń. Wiadomo, że jak się człowiek naogląda ciężkich scen na ekranie, to będzie mu łatwiej zaakceptować pewne rzeczy w rzeczywistości. Jest już dwadzieścia lat później od kiedy zacząłem grać, zacząłem już nawet patrzeć z perspektywy rodzica. I patrzę na świat inaczej. Choć poglądów na wiele spraw nie zmienię. To nie posiadanie noża powoduje robi z nas bandytę. Z nożem możemy równie dobrze zostać kucharzami. To do rodzica przede wszystkim należy określenie do czego służy narzędzie. Bo konsola, komputer czy gra, to narzędzie - do nauki. My jesteśmy narratorami. Dzieci i gry Kamil PolnyPerspektywa nowego rodzicaTeraz mogę być mądrzejszy od reszty. Cały szum medialny krzyczący o zagrożeniach już mnie nie dotyczy. Jestem dorosły, mam za sobą własne dodatek nowe technologie stały się moją pasją, więc jestem z nimi na bieżąco. Patrzę na swoją przeszłość z dystansu. Wiem już co dały mi gry. Wiem gdzie mnie zepsuły, a gdzie naprawiły. I wcale to nie w agresji był zawsze problem. Pierwsza lepsza mądra publikacja na temat „grania z dziećmi”, mówi o jednej prostej zasadzie. Chcesz, aby dziecko było bezpieczne podczas grania? Boisz się, że usłyszy albo zrobi coś złego? Pograj z i gry Kamil PolnyNie zostawiaj dziecka samego, tylko weź swoje krzesło, usiądź obok i pytaj. A jeśli dzieciak nie chce rozmawiać, to przynajmniej siedź i oglądaj. Zapewniam Cię, że dzisiejsze gry są dużo bardziej ciekawe niż nowy serial w TV. Nie powinieneś się nudzić. Przy serii LEGO Superheroes, Harry Potter czy Star Wars przesiadujemy z moim synem wspólnie. Daje nam to pretekst do rozmowy. Możemy wspólnie oglądać film, a potem szukać odniesień do historii w grach. Już dzisiaj widzę jak takie rzeczy rozwijają zmysł kreatywny i umiejętność opisywania rzeczywistości. Nie wspominając o to jako przyjemność, a nie problem Nasi rodzice nie traktowali komputerów zbyt serio. Nie znam nikogo, kto by powiedział, że jego rodzice wyszli w tematyce gamingu ponad zestaw gier karcianych z nie prosił się o granie z nami. Byliśmy pozostawiani sami sobie. Pilnowali nas raczej, żebyśmy się nie odwodnili, a w poniedziałek nie zapomnieli wstać do szkoły. Także jedynym mankamentem jaki widzę, było zbyt długie że większość wakacji spędzało się przed komputerem. Może nie widzieliśmy się za dużo ze słońcem, ale byliśmy w stanie przejść całą strategię Command and Conquer. Może straciłem lato, ale zyskałem zmysł zarządzania armią. Oczywiście tylko żartuję. Nadal nie mam w tym prawdziwych i gry Kamil Polny Uzależnienie, wróg na każdym krokuW dzisiejszych czasach rodzice boją się chyba bardziej uzależnienia od Facebooka (zwykłe marnowanie czasu) niż wywoływania agresji przez gry. I wcale się nie dziwię. Dla większości świata dziecięcego Facebook i wszelkie inne sieci społecznościowe, to strata czasu. Choć i tu można się zaskoczyć. Najpierw negowałem geniusz gry mój syn odnalazł na Youtube filmy instruktażowe do tejże gry. Okazało się, że mechanizm działa tak: młody wchodzi na Youtube, szuka filmów z których się uczy. Jak już zapamięta i nauczy się wzorów, uruchamia PS4, odpala Minecraft i buduje. I to jak buduje! Jak to się mówi z angielskiego: self-education! Pięciolatek. Sam. Dopóki jestem w stanie kontrolować czy nie ogląda głupot, to narzędzie staje się genialną szkołą o ile przesiadywanie przy grach komputerowych jest w stanie rozwinąć u nas refleks, umiejętność rozwiązywania problemów, czy nauczyć języka obcego, to sieci społecznościowe zazwyczaj nie uczą nas niczego innego niż banalna obróbka zdjęć i bezmyślne określanie co lubisz, albo czego nie. Gry będące drzwiami do otwarcia pokładów kreatywności, uruchamiają chęć do działania. Są zazwyczaj dwustronne. Wymagają interakcji. Dlatego też nie skreślajmy pewnych innowacji jakie przyniósł nam świat. Żeby nadążyć za naszymi dziećmi, musimy być o trzy kroki do przodu. Dzieci i gry Kamil PolnyCzasy teraźniejszeTeraz jest genialnie. Z perspektywy własnych doświadczeń zazdroszczę sobie i moim dzieciom. Mają ojca, który lubi podobne zabawki do tych którymi oni się jest coś jeszcze lepszego. Rodzice tacy jak ja przestali czekać na zmiany w systemie edukacji i sami organizują „komputerową edukację” u podstaw. Wiesz, że już nawet kilkuletnie dziecko możesz zapisać na zajęcia z programowania? A wbrew pozorom, zazwyczaj nie jest do tych nauk programowania potrzebny nawet komputer. Wiecie czemu? Bo komputer i oprogramowanie to przede wszystkim procedury, mechanizmy. Zakodowane instrukcje, które formę graficzną zawdzięczają interfejsom, czyli temu co zwykły człowiek widzi finalnie na zajęcia z programowania, nauczycie swoje dzieci jak myśleć logicznie. Ta nauka może przydać się na każdej płaszczyźnie. Nie tylko na tej komputerowej. Nauka logiki wymaga opanowania planowania, schematów, kombinacji, wymyślenia różnych dróg prowadzących do tego samego celu. Kto by nie chciał dziecka umiejącego logicznie wytłumaczyć wszystkie sprawy w życiu, a potem podjąć mądre decyzje - według zasad logiki?Ludzie zazwyczaj boją się, że gry pochłoną ich dzieci. I mają po części rację. Jak zostawisz dzieciaka sam na sam z konsolą i zestawem gier na cały dzień, to nie spodziewaj się, że rozgrywkę zakończy coś innego niż piorun, powódź czy atak wściekłych i najlepszym rozwiązaniem jest spędzać czas wspólnie. Zawsze będę to podkreślał. Wiem jak kuszące jest pożytkowanie spokoju jaki nastaje po zajęciu dzieci grami. Odpalasz i zapominasz. Kuszące. Ja postanowiłem mieć jasny stosunek do grania w naszym domu. Te zasady dają szansę na wyciągnięcie konkretne wartości z grania z dziećmi:• możemy grać i nie jest to temat tabu,• szukamy tych gier, które rozwijają jakieś umiejętności,• szukamy swoich ulubionych tematów i świetnie się przy tym bawimy, • staramy się znaleźć gry, które podobają się rodzicom i dzieciom,• nie zostawiamy dzieci samych,• jeśli tylko to możliwe, gramy aktywnie z i gry Kamil Polny Najłatwiej jest żyć z konsoląW naszym domu do grania służy tylko jedno urządzenie. Jest to Playstation 4, które obsługiwać umie 5 letni syn, jak i 3 letnia córka. Jest to o tyle wygodne, że konsola włącza się tak szybko jak wyłącza. Piorun. Jeśli chcesz zagrać tylko 10 minut, to jest to dużo wygodniejsze rozwiązanie niż włączanie zagrać w coś, potrzebna jest tylko płyta Blue Ray. Sprzęt stoi zazwyczaj w widocznym miejscu i łatwo je kontrolować przynajmniej wzrokiem. Pomimo, że mamy w domu czasami nawet cztery laptopy równocześnie - żaden z nich nie ma gier (nie mam pewności czy ma choćby pasjansa). Tej samej zasady trzymamy się również w przypadku smartfonów. Złamaliśmy się i odeszliśmy do tej zasady jeden raz - podczas dłuższej podróży. Cała historia zakończyła się później dużym rachunkiem za zakupione przez syna dodatki do gry ;-) Wracając do konsoli. Mamy 2017 rok. Dwadzieścia lat minęło od mojego poważnego startu w tej gamingowej dziedzinie. Teraz dysponujemy łatwym w użyciu urządzeniem na które możemy kupić mnóstwo gier przeznaczonych dla dzieci. Gry są oznaczone za pomocą oznaczeń PEGI. Za pomocą prostych znaków graficznych mówią nam jaki zakres wiekowy dzieci jest dedykowany tej grze. Warto się z nim zapoznać. Jeśli macie małe dzieci to dotyczą Was pierwsze zakresy oznaczone gry są bezpieczne. Włączacie i nie spodziewacie się kataklizmu. Dziecko nie pozna nowych „ciężkich” słów. Agresja będzie bezkrwawa, wręcz bardzo się starają, żeby oferta gier dla dzieci była rozwinięta i stworzona odpowiedzialnie. Fobie sprzed 20 lat spowodowały, że cała branża jest mądrzejsza i bardziej odpowiedzialna. W dzisiejszych czasach bez strachu możemy zabierać się za granie z przed nami też wyzwania. Tak jak dla pokolenia 30/40 latków komputer był przełomem, tak dla naszych dzieci przełomem może być wirtualna rzeczywistość. Kiedy pierwszy raz założyłem okulary VR na głowę - wpadłem w to. Jestem jednak dorosły i potrafię to sobie dozować. Jako rodzic widzę oczami wyobraźni jak ja i dzieci nie chcemy wychodzić z wirtualnej rzeczywistości. W niej jest fajnie i kolorowo. Ale czy powinienem trzymać moje dzieci z dala od niej? Czy może lepiej jak skupię się nad tym, żeby dzieci znały zasady poruszania się po tym nowym świecie? Lepiej jak im zakażę i pokażę dopiero jak będą dorosłe? Czy mam pozwolić swoim strachom zabrać im możliwość poczucia czegoś na co sam czekałem ponad 30 lat?Uważam, że warto pokazywać każdą nową technologię. Wymaga to od nas skupienia i zaangażowania, ale daje genialne efekty. Wyobraźcie sobie jak ukształtuje się ich wyobraźnia, kiedy na własne oczy zobaczą, że jakiekolwiek granice już praktycznie nie co najważniejsze. Każdy facet jest dzieckiem. Po prostu zabawki ma coraz droższe. I przychodzi taki czas w życiu mężczyzny, że warto zacząć dzielić się swoimi rzeczami z się, sprawia, że człowiek czuje się lepiej. A jeśli przy okazji będzie to pretekstem do nawiązania dobrych relacji ze swoim dzieckiem, to chyba nie wypada tego rozwiązania negować. Bez strachu ładujemy pady, uruchamiamy swoje konsole i zaczynamy pokazywać dzieciom nowe światy.
Gry edukacyjne. Gry komputerowe bez przemocy. Gry logiczne. Gry zręcznościowe. Symulatory i wyścigi. Gry dla dzieci. Gry edukacyjne. Gry strategiczne. Gry komputerowe mają raczej złą sławę
Anna i Piotr są bezdzietnym małżeństwem w trakcie separacji. Ania czuje, że mąż ją zdradził, mimo że nigdy nie miał kochanki. Na ich drodze stanęły gry komputerowe. Piotr jest informatykiem. Nigdy nie miał wystarczająco dużo wiedzy i szczęścia, by dostać pracę na cały etat. Uczył informatyki w szkole podstawowej – jednak było to tylko kilka godzin lekcyjnych, był opiekunem sieci w dwóch niedużych firmach. Nic na stałe, minimum zawodowej satysfakcji – Odżył, gdy znalazł ogłoszenie o pracy dorywczej jako tester gier komputerowych – opowiada Ania, żona Piotra. Wówczas byli kilka lat po ślubie. Ania wspierała męża w pomyśle na nową ścieżkę zawodową – widziała, jak cierpi, jak narasta w nim frustracja. – Piotr nie zrezygnował z dotychczasowych prac, bo nie wiedział, jak jego nowe zadanie będzie wyglądało. Na początku dostał kilka gier do zrecenzowania. Kiedy okazało się, że zrobił to błyskawicznie i wyszło mu świetnie, zlecenie objęło również robienie opisów gier oraz pisanie o nich tekstów reklamowych – opowiada Ania. Z czasem Piotr poświęcał graniu coraz więcej czasu. Tłumaczył to obowiązkami zawodowymi, a Ania wierzyła. Do każdej kilkugodzinnej sesji przed komputerem robiła mężowi stos kanapek. – Czasem się z tego śmiałam w duchu, bo jak uczyłam się w liceum, to moja mama mi tak przynosiła. Czułam się jak mama, choć opiekowałam się mężem – mówi Ania. Małżeństwo we troje Uzależnienie Piotra rozwinęło się w ciągu dwóch lat. Gry stopniowo zabierały małżeństwu kolejne godziny, które wcześniej spędzali razem. – Pierwsze, co zmieniło się na minus to było to, że mąż przestał wyrażać chęć spędzania wspólnie wieczorów. Wykręcał się od wizyt u znajomych, nie chodziliśmy już do kina, nie leżeliśmy przed telewizorem. Wszystko to robiłam sama – wspomina Ania. Potem Piotr przestał pomagać żonie w domowych obowiązkach, przestał się nimi interesować. Prośba o naprawę urwanego uchwytu kuchennego zamieniała się w wyzwanie miesiąca. – O każdy drobiazg wybuchała awantura. Jak to w takich przypadkach bywa, powoli traciłam cierpliwość. Koleżanka, która ma zdrowego, ale zwyczajnie leniwego męża, poradziła mi, bym zaczęła sama robić to, co do niego należy. Twierdziła, że na jej męża to działa. Sama naprawiając coś w domu czy organizując naprawę auta, „wjeżdżała” mu na ambicję i wtedy się mobilizował. Dla Piotra moje samodzielne decyzje i działania były niezauważalne. Tak jakby zobojętniał na to, co nas łączy – zarówno uczucia, jak i obowiązki – opowiada Ania. Kobieta zaczęła czuć się bardzo samotna. Złość, po jakimś czasie, zamieniła się w smutek, a brak jego udziału w codziennym życiu przestało być frustrującym wyjątkiem, a stało się męczącą i przygnębiającą normą. – Na szczęście nigdy nie rywalizowałam z komputerem. Nigdy nie siadałam w bieliźnie na biurku, by odwrócić uwagę Piotra od gier. Byłam wystarczająco upokorzona tym, że ignoruje mnie, gdy do niego mówię, o coś proszę – opowiada Ania. – Nasze małżeństwo rozpadało się. Postanowiłam je ratować – dodaje. Wygrana bitwa, przegrana wojna Piotr przy komputerze zarywał noce. Siadał do grania po powrocie ze szkoły i znikał. – Nie patrzyłam mu przez ramię w monitor, więc nie miałam pojęcia, w jaki sposób wywiązywał się ze swoich obowiązków zawodowych. Podejrzewam, że robił te opisy i pisał recenzje w wielkim pośpiechu, w jakimś popłochu, panice, bo w swoim zahipnotyzowaniu miewał takie momenty. Postanowiłam tego nie analizować, tylko spróbować to zrozumieć – wyznaje Ania. Pewnego dnia kobieta zaproponowała, że zagra z nim. – Najpierw się zdziwił, a potem bardzo ucieszył. Nagle zaczął mnie obejmować i mówić „super Aniu, wszystko ci pokażę, wytłumaczę”. Pomyślałam, że to dobry trop. Że w ten sposób odzyskam z mężem kontakt. Nic bardziej mylnego – mówi żona Piotra. Ich wspólną grę Ania porównała do nauki jazdy autem z bardzo nerwowym i nadgorliwym instruktorem. Denerwował się, jak tylko coś jej nie wychodziło albo gdy nie rozumiała zasad. Nie chciała grać w strzelanki, ale była ciekawa gier strategicznych. Te pierwsze od razu ją znudziły, te drugie byłby dla Ani interesujące, gdyby miała warunki, by się ich nauczyć. – Byłam przerażona tym, ile emocji kosztuje go granie. Kiedy grał beze mnie, myślałam, że on nic nie czuje, bo z kamienną twarzą siedział odwrócony plecami i tyle. Wtedy odkryłam, że on jest cały roztrzęsiony, nabuzowany, jakiś nienaturalnie podniecony. Wtedy naprawdę poczułam, że to obcy człowiek w obcym świecie – mówi Ania. Akt desperacji Po tamtym incydencie Ania zaczęła głośno mówić o swoich problemach. Niestety nie zyskała wsparcia bliskich. Wszyscy powtarzali, że ich mężowie też nie pomagają w domu, też nie chcą uprawiać seksu i też zawalają życie towarzyskie. – Tak jakby cały świat, łącznie z moją matką, chciał przekonać mnie, że tacy są faceci i tyle. Szczerze mówiąc, nie przejęłam się tym. Wiedziałam, że mam rację, że Piotr jest uzależniony, a potwierdzenie swojej tezy znalazłam na forach internetowych dla takich, jak ja – komputerowych wdów – opowiada Ania. Przez kilka miesięcy napełniała się przekonaniem, że nie ma wyjścia, musi postawić na jedną kartę. – Miewałam momenty zawahania, kiedy czytałam, że inni „groholicy” sikają do słoików, bo nie mają czasu iść do toalety, tracą pracę i zdrowie. To Piotra nie dotyczyło. Ale kiedy tylko patrzyłam na jego nieobecną twarz i czułam ciężar życia w pojedynkę, dostawałam szału, nie chciałam się na to godzić – mówi. Pewnego dnia Ania wzięła wolne, by być w domu w czasie, gdy Piotr będzie na lekcjach informatyki w szkole. – Niby to zaplanowałam, ale to był i tak impuls. Nie wiedziałam, co zrobię – czy spakuję jego ciuchy, czy zdemoluję jego komputerowe imperium. Ale chęć zemsty była silniejsza. Roztrzaskałam wszystko w drobny mak tłuczkiem do mięsa. Czułam, jakbym strzeliła w pysk kochance mojego męża. Komuś, kto mi go odebrał – wspomina Ania. Kiedy Piotr wrócił do domu, zrobił żonie taką awanturę, że sąsiedzi zadzwonili po policję. – Nigdy go nie widziałam w takim stanie. To była rozpacz, cierpienie i wściekłość do potęgi entej. W tym szale wyszedł z domu. Wrócił z całym sprzętem, który kupił za chwilówkę. Miarka się przebrała – opowiada Ania. Kobieta wyprowadziła się do przyjaciółki. Obecnie mieszka w wynajętym mieszkaniu. Małżonkowie czekają na sprawę rozwodową. Gra wchłania na zawsze Na pewnym etapie uzależnienia Piotra, Ania zadawała sobie pytanie – czy z tego można wyjść? Czy można wrócić do etapu, w którym gra dawała przyjemność i relaks? Tak jak do zdrowego robienia zakupów mogą wrócić zakupoholicy. W 2018 roku Światowa Organizacja Zdrowia wpisała uzależnienia od gier wideo i gier komputerowych na listę Międzynarodowej Klasyfikacji Chorób i Problemów Zdrowotnych (ICD-11). Co na to eksperci? – Tak jak w przypadku wszelkich uzależnień, możliwość ograniczania nałogu zależy od osobowości gracza, jego zasobów emocjonalnych oraz tego, jak radzi sobie z kompulsją, jaką jest granie. Bywa, że pod okiem specjalisty od uzależnień pacjent jest w stanie nauczyć się kontrolowania swoich impulsów i umiaru – wymaga to jednak głębokiej pracy terapeutycznej i nie zawsze się udaje. Nauka kontrolowania impulsów w przypadku rzeczywistej diagnozy uzależnienia od gier jest możliwa w moim odczuciu wyłącznie przy profesjonalnym wsparciu. Czasem pacjentom wydaje się, że będą umieli sami ograniczyć granie, ale zwykle źle się to kończy – tłumaczy Katarzyna Kucewicz, psycholog-psychoterpauta z gabinetu Inner Garden. Czy niewinne gry, w które często grają również dzieci, mogą mieć takie same konsekwencje jak nałogowy hazard? Okazuje się, że uzależnienie to może doprowadzić chorego nawet do śmierci. – Konsekwencje grania mogą być tragiczne w skutkach, a nawet śmiertelne. Gry wciągają dorosłych czasem do tego stopnia, że zawalają oni wszelkie aktywności życiowe, łącznie z prawidłowym odżywianiem czy higieną snu. Myślę, że uzależnienie od gier jest nawet niebezpieczniejsze dla dorosłych niż dla dzieci, ponieważ dziecko jest jednak zwykle kontrolowane przez dorosłą osobę. A jeśli nikt nie ma nad nami kontroli to i nikt nie zauważy, że gramy cały czas. Zwłaszcza jeśli np. jesteśmy singlami, pracującymi zdalnie – komentuje Kucewicz. Jej zdaniem gra to ucieczka od niechcianej, nieakceptowanej rzeczywistości. Ta ucieczka może być tak samo destrukcyjna, jak uzależnienie od narkotyków czy hazardu. Autor: Alicja Janik Współpraca: Dorota Bąk
Nie ma takiej możliwości. Pozew o rozwód składa się do sądu okręgowego, w okręgu, którego małżonkowie mieli ostatnie miejsce zamieszkania. Jednak tylko w przypadku, gdy jedno z małżonków nadal tam mieszka. Dokładnie. Postępowanie rozwodowe należy do właściwości sądu okręgowego, zgodnie z art. 27 § 1 pkt 2 k.p.c.
Czy granie w jakąkolwiek grę zagraża naszemu związkowi? A może wcale nie o gry tutaj chodzi? Rozwody przez grę?Jak poinformował we wrześniu brytyjski serwis Divorce Online, popularna gra komputerowa „Fortnite” jest częstą przyczyną rozwodów w Wielkiej Brytanii. Z danych przedstawionych przez portal wynika, że aż 200 wniosków o rozwód zgłoszonych firmie od początku roku 2018 zawierało informację, że przyczyną rozpadu pożycia małżeńskiego było uzależnienie partnera od gier skali spraw, jakimi zajmuje się Divorce Online to około 5% wniosków rozwodowych. Raport nie uwzględnił w dodatku jej klientów z USA i innych państw, dlatego można przypuszczać, że skala problemu jest większa. Tym bardziej, że „Fortnite” przekroczyła już pułap 125 milionów użytkowników na całym gry, firma Epic Games, uznała konkluzje publikowane przez Divorce Online za jawną niesprawiedliwość. W oświadczeniu polskiego dystrybutora zwrócono uwagę, że „Fortnite” nie była jedyną wskazywaną jako przyczyna pozwów rozwodowych grą, a jednak tylko ją wymieniono z nazwy. Wśród dwustu pozwów nie wiadomo zatem, ile rzeczywiście wywołała od graniaFaktem jest jednak, że problem uzależnienia od gier sieciowych istnieje i rodzi poważne konsekwencje. Jak każde uzależnienie bowiem charakteryzuje się okresowym lub stałym przymusem do wykonywania danej czynności lub zażywania określonej substancji. A to bezpośrednio zagraża bliskim relacjom, stabilności finansowej czy życiu sieciowe są w pewnym sensie o tyle bardziej niebezpieczne od komputerowych, że wymagają stałego połączenia z internetem, a w ich fabułę może być zaangażowanych jednocześnie mnóstwo realnych osób. Tym samym każde odejście od ekranu rodzi ryzyko przegapienia jakiegoś istotnego wydarzenia – gracz zaczyna funkcjonować równolegle w wirtualnej rzeczywistości, która dostarczając odpowiednich wrażeń emocjonalnych, potrafi stać się dla niego ważniejsza niż ta który logował się początkowo jedynie dla relaksu czy rozrywki, zaczyna stopniowo czuć się odpowiedzialny za swoje poczynania w grze tak bardzo, że realne cele stają się dla niego mniej ważne. Dla gry potrafi redukować czas przeznaczony na sen, pracę czy kontakty z które wcześniej miał, krok po kroku tracą na wartości. W końcu granice między światem wirtualnym a realnym zacierają się, żeby całkowicie zamienić się miejscami. Uzależniony, mimo że często widzi, jak destrukcyjny wpływ ma na niego dane działanie, nie potrafi z własnej woli go ograniczyć. Często przy odstawianiu uzależniającej czynności doświadcza identycznego zespołu abstynencji, co w przypadku innych, bardziej znanych z uzależnionym od gier niewiele różni się więc od życia z alkoholikiem, seksoholikiem, narkomanem czy hazardzistą. A każdy nałóg – nieleczony – będzie destrukcyjnie działał na serwis Divorce One słusznie przestrzega nas przed jedną konkretną grą? Trudno ocenić. Warto jednak dokładnie obserwować się w kontakcie nie tylko z grami, ale i wieloma innymi rzeczami, którym lubimy poświęcać czas. Uzależnienia behawioralne mają szalenie szerokie spektrum i mimo że bywają niedoceniane na tle swoich popularniejszych kolegów, potrafią siać spustoszenie całkiem porównywalnych także:Wszystkiego warto w życiu spróbować – czy aby na pewno?Czytaj także:Jak oglądanie pornografii wpływa na małżeństwo? [wywiad z terapeutą]Czytaj także:Problemem nie jest alkohol, tylko ból. Piłem, bo cierpiałem AGD. Filmy / Seriale / VOD. Szukaj w serwisie. Twój profil. Najlepsze gry na PC? Lista tytułów, które zasłużyły na to miano jest ogromna. Wszak na pecetach graliśmy na długo przed erą konsol. Ale nie ma co aż tak cofać się w przeszłość – ostatnie lata dla komputerów były przecież wyjątkowo hojne. Oto nasze redakcyjne TOP Dzień dobry! Jestem z chłopakiem już prawie 2 lata, nie przywiązywałam zbytnio uwagi do tego, że ma problem z graniem na komputerze, ale pojawiały się coraz częściej kłótnie o to, że wiecznie by siedział przed komputerem. Nigdzie nie chce wyjść, wiecznie aby po pracy komputer już zauważyłam, że ja schodzę na drugi plan. Znajomi już sami stwierdzili, ze coś jest nie tak, bo wiecznie aby by grał. Kiedy rozmawiam z nim na ten temat to zaraz wpada w agresje wyzwiska podnosi już rękę na mnie, więc pomyślałam, że spróbuję w formie żaru z nim porozmawiać, ale też to nic nie dało. Przez niego nawet pokłóciłam się z moją najlepszą przyjaciółką, która teraz ze mną nie gada, mam wrażenie że nasz związek się rozpada przez jego granie. Proszę o pilną poradę jak z nim rozmawiać, bo nie mam pojęcia, jak już do niego podejść. Z góry dziękuję i czekam na odpowiedź. Witam, Poniżej wypisałam istotne informacje dotyczące tego, w jaki sposób pomóc osobie uzależnionej od komputera czy Internetu: - Program terapeutyczny jest podobny do leczenia uzależnienia od alkoholu, hazardu. - Ogólnopolski telefon zaufania – uzależnienia behawioralne – 801-889-880 (telefon czynny codziennie od godz. - Polecam stronę internetową Na tej stronie znajdzie Pani informacje na temat objawów uzależnienia od komputera, wyszukiwarkę ośrodków pomocy w swoim miejscu zamieszkania oraz możliwość skorzystania z poradni online. - Ważnym problemem w udzieleniu pomocy osobie uzależnionej jest skłonienie jej do pójścia do specjalisty. Działania, które skłaniają osobę uzależnioną do poproszenia o pomoc i pójścia do specjalisty nazywamy INTERWENCJĄ WOBEC OSOBY UZALEŻNIONEJ. Polecam przeczytać książkę Vernona E. Johnsona „Interwencja: jak pomóc komuś, kto nie chce pomocy". Tam znajduje się wiele cennych wskazówek: jak skłonić osobę uzależnioną do skorzystania z pomocy, w jaki sposób rozmawiać z nią o tym o problemie, jak pomóc zobaczyć osobie uzależnionej szkodliwość uzależnienia. Należy jednak pamiętać, że niewiele możemy zrobić, dopóki osoba uzależniona sama nie podejmie decyzji o leczeniu i szukaniu pomocy. Pamiętaj, że odpowiedź naszego eksperta ma charakter informacyjny i nie zastąpi wizyty u lekarza. Inne porady tego eksperta
Gry komputerowe stały się atrakcyjną formą rozrywki nie tylko dla dzieci, ale też dla dorosłych. Są na tyle absorbujące, że gracz traci poczucie czasu i spędza przy komputerze czy konsoli większość swojego życia.
Publicystyka 7 sierpnia 2002, 10:40 autor: Adam "Speed" Włodarczak Czy gry są szkodliwe? To pytanie nurtuje od dawna rodziców, naukowców, psychologów i całe mnóstwo innych osób, zastanawiających się nad tym, czy gry mają wpływ na to co dzieje się wokół nas... Przed rozpoczęciem pisania artykułu rozesłałem do kilkudziesięciu osób ankiety dotyczące tego tematu, mając na celu chęć poznania opinii i spostrzeżeń prawdziwych graczy odnośnie tejże kwestii. „...jeszcze jeden bullet time, dwaj kolejni przeciwnicy zaczęli swój ostatni, niepowtarzalny balet umierania. Adam przekulał się za kolumnę, odrzucił berettę i sięgnął po shotguna. Jakiś makaroniarz z dwoma Glockami biegł ku niemu poprzedzany śmiercionośnym, ołowianym gradem kul. Nie dość śmiercionośnym, strzał z półautomatycznej dwururki brutalnie odrzucił go na porytą pociskami ścianę. Mafiozo zsunął się zostawiając na niej krwawe graffiti. Ciemność. - Elektrownia - wypluł z nienawiścią Adam. Spojrzał w zadumie na siekierę wiszącą nad monitorem, oczy zaszkliły mu się gdy pogrążył się we wspomnieniach. Oni mu k.... wszyscy zapłacą. Zapłaczą k.... krwawymi łzami.” Oto Stereotyp Gracza, celowo przeze mnie oczywiście przejaskrawiony. Ale ci którzy taki stereotyp tworzą też się nie wysilają. Najprostsze rozwiązania skomplikowanych problemów święcą dziś triumfy. Psychopata strzela do nauczycieli??? Diagnoza: gość od dwóch miesięcy grał w jakiś shoot`em up (o ile ekspert potrafi popisać się znajomością terminologii). Że też nikt jeszcze nie wpadł na pomysł zamknięcia w kryminałach programistów z ID Software. Pod zarzutem współudziału w masowych mordach i nieumyślnego pozbawienia życia. Śmiech. Temat szkodliwości gier komputerowych na życie człowieka wałkowany był już setki razy. Niestety, w przeważającej większości tego zadania podejmowały się osoby, delikatnie mówiąc, niekompetentne. Natomiast ja, jako zagorzały gracz, postaram się odpowiedzieć na tytułowe pytanie – czy gry szkodzą człowiekowi? – i to w pełni obiektywnie. Pierwsza reakcja, jaka nasuwa się każdemu graczowi, to figlarny uśmiech, a chwilkę później zażenowanie... Przeróżni ludzie jako jedyny powód krwawych masakr, urządzonych przez młodych ludzi, uważają gry komputerowe oraz brutalne filmy, czasem także rodzaj słuchanej muzyki.. Na pierwszym miejscu podaje się jednak gry, i to te określone mianem „brutalnych”. Dlaczego tak jest? Otóż, właśnie ci ludzie zwolennicy spiskowej teorii dziejów, tak naprawdę o prawdziwych graczach oraz o samych grach komputerowych nie wiedzą nic. Rzecz jasna tymże osobom wydaje się, że pozjadali wszystkie maszyny (ekhm rozumy) świata. I właśnie ta „wiedza” będąca w istocie ignorancją jest przyczyną wielu nieporozumień. Zacznijmy jednak od początku, czy istnieją w ogóle brutalne gry? Czym jest słynna brutalna gra? Przeciętny Polak, opiekun dziecka, odpowie prosto: „zabijanie i krew - powinni zakazać takich rzeczy”. Jednocześnie taka osoba nawet nie widziała żadnego dzieła, określonego mianem krwawego. Czy to jest fair? Człowiek, dorosły człowiek, który o komputerowych produkcjach nie wie dosłownie i w przenośni nic, negatywnie wypowiada się na ten temat, mało tego – potrafi jeszcze bezpodstawnie skrytykować i przekreślić wszystko i wszystkich związanych z tym tematem. Pytanie tylko za co... Naturalnie za negatywny wpływ na psychikę, czego efektem są krwawe rzezie dokonywane przez zdesperowanych nastolatków. Trzeba jednak zauważyć, że te żądne negatywnych wrażeń dzieciaki to wyłącznie margines, maluteńki odsetek społeczeństwa maniaków komputerowych, ale o tym później. Wracając do sedna sprawy - tak naprawdę nie ma brutalnych gier! I to wiedzą wszyscy prawdziwi komputerowcy, którzy mieli przyjemność bawić się w produkty tego typu. Oczywiście w dużej ilości gier, a w szczególności w gatunkach FPP (widok z perspektywy pierwszej osoby), krew leje się strumieniami, życie ludzkie nie ma większego znaczenia. Nasuwa się jednak jedno bardzo ważne pytanie: czy gry robione są tylko po to, aby móc pozabijać? Nie, nie i jeszcze raz – NIE. Każda rozrywka, nawet ta najbardziej krwawa, posiada coś, bez czego była by niczym – fabułę, swój niepowtarzalny klimat. Pozwolę sobie przytoczyć tutaj opinię graczy, Karola Papały, oraz Kuby „Cubitussa” Kowalskiego:

Rozgrywka ( ang. gameplay) – pojedyncza gra lub podzielona na więcej niż jedną sesję, gra toczona przez gracza od początku do końca, na przykład kampania trybu gry jednoosobowej, to także ogół rozwiązań oraz elementów, które wybrana gra komputerowa oferuje graczowi [1]. Rozgrywka jest jednym z czynników wpływających na

Jakie są najlepsze gry kooperacyjne, w które można pograć we dwie osoby? Postaram się odpowiedzieć właśnie na to pytanie i zaprezentować Wam kilka produkcji do co-opa. Na komputerach i konsolach nie brakuje gier, które można określić mianem kooperacyjnych. Pod tę kategorię łapią się tak naprawdę wszystkie produkcje multiplayer, nawet tytuły pokroju Counter-Strike: Global Offensive, Valorant, Call of Duty: Warzone lub League of Legends, w końcu można w nie grać we dwoje. Jednak w tym zestawieniu nie zamierzam brać ich pod uwagę. To wyboru zbyt oczywiste i proste. Jakie są w takim razie najlepsze gry na dwóch graczy? Poniżej znajdziecie tytuły, które możecie ograć zarówno w kooperacji lokalnej, siedząc przy jednym komputerze lub tej samej konsoli, jak i takie, w które pogracie wspólnie przez Internet. A Way Out Platformy: PC, PlayStation 4, Xbox One A Way Out to świetna gra dla dwojga. Poznajemy w niej historię dwóch kryminalistów – Vincenta oraz Leo. Mężczyźni poznają się w więzieniu i nieco przez przypadek postanawiają razem z niego uciec. Gra polega na współpracy między dwoma graczami. Ma przy tym rewelacyjną fabułę, która w kluczowym momencie zaskakuje, a przede wszystkim łapie za serce. Gra od początku była tworzona z myślą o dwóch graczach i nie da się grać w nią w pojedynkę. Dostępna jest kooperacja zarówno lokalna, jak i przez Internet. It Takes Two Platformy: PC, PlayStation 4/5, Xbox One/Series X/S It Takes Two okazało się prawdziwym hitem 2021 roku. Gra zebrała mnóstwo nagród i były to wyróżnienia jak najbardziej zasłużone. Produkcja studia Hazelight to świetna platformówka dla dwóch graczy. Wcielamy się w niej w rodziców dziewczynki, których umysły zostają przeniesione do dwóch lalek stworzonych przez ich córkę. Trafiają do bajkowego świata, z którego wydostaną się tylko dzięki współpracy. A o to nie jest łatwo, bo w normalnym życiu zdecydowali się na rozwód. Piękna, bajkowa, kolorowa, ale też wciągająca fabuła, a do tego świetnie zaprojektowane poziomy. Overcoocked Platformy: PC, PlayStation 4, Xbox One, Switch Overcooked doczekało się dwóch odsłon i obie polecam w równym stopniu. Jako gracze jesteśmy postawieni przed serią niezwykle trudnych zadań kucharskich, z którymi zdecydowanie łatwiej poradzić sobie we dwoje. Uprzedzam, że nie jest to gra łatwa i może nawet wywołać małe kłótnie, ale ostatecznie to świetna zabawa. A jakby tego było mało, to w fabule chodzi o uratowanie świata przed pradawnym złem. Kto nie chciałby tego zrobić, nawet jeśli polegałoby to na gotowaniu? Cuphead Platformy: PC, PlayStation 4, Xbox One, Switch Zanim spróbujecie swoich sił w Cuphead, muszę Was uprzedzić – to bardzo trudna gra, w której wielokrotnie będziecie ginąć. Jeśli lubicie trudne wyzwania i jesteście na to gotowi, to dopiero wtedy sięgnijcie po ten tytuł. Odwdzięczy się Wam kilkoma godzinami dobrej zabawy oraz piękną, rysunkową grafiką w stylu bajek z ubiegłego wieku. Wkrótce na Netflixie zadebiutuje też serial animowanym w tym uniwersum, w którym poznamy historię dwóch bohaterów. Stardew Valley Platformy: PC, PlayStation 4, Xbox One, Switch, Android, iOS Stardew Valley to gra, którą już Wam polecałem przy okazji „Najlepszych gier na Steam do 50 zł”. Co prawda o całe 3,99 zł przekracza budżet, ale jest tego warta. W tej produkcji przejmujemy stare i zaniedbane gospodarstwo. Jednocześnie nic nie wiemy na temat prowadzenia tego typu przybytku. Powoli wszystkiego się uczymy, rozwijamy farmę, zaczynamy hodować zwierzęta, produkować coraz więcej produktów i zarabiać. Oprócz tego są też mieszkańcy pobliskiej wioski, którzy mają dla nas liczne zadania, a także kopalnie, gdzie czeka mnóstwo przygód. A w to wszystko można grać nawet we 4 osoby jednocześnie. Tryb kooperacyjny jest tutaj dostępny zarówno w wersji lokalnej, jak i sieciowej. KeyWe Platformy: PC, PlayStation 4/5, Xbox One/Series X/S, Switch KeyWe to z jednej strony bardzo prosta, a z drugiej strony bardzo wymagająca gra. W niej wcielamy się dwa ptaki Kiwi, które zostały zatrudnione w placówce pocztowej w miejscowości Bungalow Basin. Chociaż nie mają one rąk, to muszą sobie radzić z segregowaniem listów i przesyłek, aby na czas trafiły do odbiorców. Dużym utrudnieniem są też pory roku i związane z tym zjawiska. Kitaria Fables Platformy: PC, PlayStation 4/5, Xbox One/Series X/S, Switch Kitaria Fables momentalnie przywodzi na myśl Stardew Valley, bo tutaj też mamy symulator farmy. To jednak tylko jeden element tej gry, bo jednocześnie świat, w którym dzieje się cała akcja, zostaje zaatakowany przez siły ciemności. Celem gracza, a jakżeby inaczej, jest uratowanie go. W tym wypadku farma jest jedynie bazą, z której ruszamy na kolejne wyprawy. Jednak nie myślcie o zaniedbywaniu jej, bo bez odpowiedniej bazy trudno będzie pokonywać kolejnych wrogów. We Were Here Platforma: PC, PlayStation 4, Xbox One We Were Here to cała seria, która składa się na pierwszą odsłonę oraz kolejne trzy części o podtytułach Together, Forever oraz Too. Są to wymagające gry logiczne, w których potrzebna jest współpraca obu graczy. Jeden z nich musi rozwiązywać zagadki, aby przechodzić do kolejnych pomieszczeń. Drugi w swoich lokacjach ma odpowiednie podpowiedzi, bez których partner nie będzie w stanie się obejść. Tylko dzięki komunikacji i wspólnemu kombinowaniu uda Wam się przejść każdą z tych gier. Chociaż po tym opisie może się wydawać, że to łatwizna, to uwierzcie mi, że We Were Here to duże wyzwanie. Dying Light 2 Platformy: PC, PlayStation 4/5, Xbox One/Series X/S Dying Light 2 to najnowsza i długo wyczekiwana, polska produkcja studia Techland. Niemal na całym świecie została bardzo dobrze przyjęta tak przez recenzentów, jak i graczy (pozdrawiamy Włochów). Twórcy obiecywali ciekawą fabułę, zmieniający się świat i mnóstwo dobrej zabawy i słowa dotrzymali. Co ważne, w grę można grać w kilka osób, chociaż w tym przypadku tryb kooperacyjny jest realizowany tylko i wyłącznie przez sieć, więc każdy z graczy musi mieć własną kopię gry. To z pewnością wada, biorąc pod uwagę cenę Dying Light 2, ale zabawy jest od groma i jeszcze trochę. Untitled Goose Game Platformy: PC, PlayStation 4, Xbox One, Switch A co powiecie na grę, w której wcielacie się w gęś? Brzmi głupio i dziecinnie? Nic z tych rzeczy! Untitled Goose Game to produkcja dużo bardziej wymagająca, niż mogłoby się wydawać na pierwszy rzut oka. Ta niezależna produkcja szturmem podbiła serca i umysły graczy i jeśli jeszcze nie mieliście okazji jej wypróbować, to powinniście jak najszybciej nadrobić zaległości, najlepiej właśnie we dwoje. Cel jest prosty — jak najbardziej uprzykrzyć życie mieszkańcom miasta. Wymaga to inwencji twórczej i współpracy, ale daje sporo satysfakcji. A jeśli czegoś Waszym zdaniem brakuje, to dajcie znać w komentarzach, jakie gry kooperacyjne są godne uwagi! Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News Źródło zdjęć: Shutterstock Przewiń w dół do następnego wpisu
. 427 213 344 425 64 269 387 417

rozwód przez gry komputerowe